To właśnie w dniu 04.03.2013r przekonaliśmy się jak trudno jest wykonać marzannę. Pani Justyna najpierw zapoznała nas z obrzędem topienia Marzanny znanym już, od co najmniej XV wieku. Już Jan Długosz pisał o takim zwyczaju, określając go mianem „starodawnego”. Dawniej topiono Marzannę – zwaną kiedyś m.in. śmierteczką – w czwartą niedzielę postu, dopiero w 2. połowie XX wieku, ów zwyczaj zaczęto celebrować pierwszego dnia wiosny. Marzanna była ubraną w szmatki kukłą – koniecznie z symbolizującej plenność słomy. Teraz to, czy jest to słomiana kukła nie ma już takiego znaczenia. Dziś Marzannę zazwyczaj jedynie topimy, zaś dawniej obchodzono się z nią znacznie bardziej surowo. „Po obejściu domów z taką kukłą, wychodzono za wieś i przy rzece, stawie czy potoku, podpalano ją i następnie wrzucano do wody”.

Po pozbyciu się Marzanny-zimy, uroczyście wnoszono gaik – zieloną gałąź, obwieszoną jajkami, wstążkami, które symbolizowały wiosnę. „Obrzęd miał spowodować odejście zimy, zakończenie okresu martwoty, uśpienia całej przyrody. Jednocześnie wiosenne odrodzenie przyrody, miało przynieść w nowym roku wegetacyjnym powodzenie w uprawie roślin i hodowli zwierząt”. Zwyczaj topienia Marzanny zachował się w większości polskich szkół. Kojarzony jest jednak z zabawą z okazji nadejścia wiosny, a nie magiczną symboliką wygnanego zła… Zwyczaj topienia Marzanny zachował się w większości polskich szkół. Kojarzony jest jednak z zabawą z okazji nadejścia wiosny. My naszą „Marzannę’ nie będziemy topili, lecz w obchody „PIERWSZEGO DNIA WIOSNY” będziemy z nią maszerowali ulicami naszego miasta celebrując ten dzień.